Procesor Intel Core i9

Adrian Kilar o kreatywności i wpływie technologii na proces twórczy

autor i źródło: Michał Zieliński

Pamiętam, jak pewnego dnia na jednej z warszawskich ulic minął mnie człowiek w kapeluszu, który jechał na elektrycznej deskorolce i gadał do kamery. Jednocześnie. Dopiero później trafiłem na jego twórczość na YouTubie.

Adrian Kilar ma na swoim kanale ponad 2 miliony wyświetleń. W swoich filmach pokazuje, że codzienność nie musi być nudna i zdradza początkującym filmowcom sztuczki na to, by ich materiały były jeszcze lepsze. Chcesz kręcić jak Casey Neistat, robić sceny niczym z Matriksa lub teledyski jak "Trójkąty i Kwadraty" Dawida Podsiadły? Adrian pokazuje, jak to robić. W rozmowie ze mną zdradza, skąd czerpie inspirację, czym dla niego jest kreatywność i jaką rolę w tym mają nowe technologie.

Michał Zieliński, Wirtualna Polska: Jak byś się określił? Jesteś youtuberem, filmowcem czy może twórcą?

Adrian Kilar: Czuję się po prostu twórcą. Lubię przeskakiwać między kategoriami. Zdarza się, że jestem wchłonięty w YouTube i tworzę rzeczy tylko na swój kanał, a potem robię sobie chwilę przerwy i skupiam się na materiałach komercyjnych. Cały czas jednak w głowie powstają nowe pomysły i ciągle czuję, jakby coś mnie naciskało, by robić coś nowego.

Wiem, że filmami zajmujesz się od lat, ale od czego zaczynałeś? Jak stawiałeś pierwsze kroki?

Pamiętam, że od dziecka interesowałem się filmami, ale nie gotowym materiałem, ale przede wszystkim tym, co się działo za kulisami. Lubiłem oglądać, jak powstają efekty specjalne, jak to wszystko jest kręcone. Potem kupiłem pierwszą kamerę na taśmę magnetyczną High 8. Zacząłem stawiać pierwsze kroki. Podczas studiów tworzyłem pierwsze proste videoarty. Już wtedy wrzucałem te materiały na YouTube'a, ale teraz wszystko to jest prywatne – gryzłoby się z moją obecną twórczością. Również na studiach zacząłem tworzyć pierwsze komercyjne filmy. Spoty 15-sekundowe, backstage z planów zdjęciowych… Jeździłem nawet po klubach, gdzie filmowałem imprezy.

Kluczową zasadą jest: nie robić materiałów pod innych. Niech to będzie film o tym, co interesuje ciebie. Wtedy wychodzi najlepiej.

Dla Ciebie ważny był zakup pierwszej kamery. Dzisiaj już ten krok nie jest niezbędny. Wiele osób ma świetne aparaty w telefonach. Jak twoim zdaniem ta zmiana wpływa na filmowanie?

Można by pomyśleć, że dzisiaj jest łatwiej – przecież wystarczy, że wezmą telefon i już mogą tworzyć. To może być jednak złudne. Pod względem materialnym faktycznie wszyscy mają sprzęty, które świetnie nagrywają. Gdybym ja miał dostęp do takich urządzeń, gdy sam zaczynałem, to te pierwsze produkcje wypadłyby znacznie lepiej pod względem wizualnym i technicznym. Ale to nie wszystko. Jest jeszcze cały niezbędny etap twórczy: etap pomysłu, etap zaangażowania i etap samozaparcia. Tu nic się nie zmieniło i cały czas trzeba przejść to samemu.

Technologia jak najbardziej pomaga i jak najbardziej przyspiesza. Dzięki niej można robić więcej i można robić szybciej. Ale ostatecznie to wszystko zależy od człowieka, który stoi za kamerą i siedzi przy komputerze podczas postprodukcji.

  • O kreatywności:

    "Ograniczenie sprzętowe budzi kreatywność, która powoduje, że tworzysz coś, co by ci zastąpiło sprzęt, którego nie masz Jeżeli jednak już masz odpowiedni sprzęt (…) Możesz skupić się na tym, co chcesz przekazać."

  • O innych vlogerach:

    "Często dostaję prośby, żeby zerknąć na materiał i ocenić, co w nim jest do poprawki. Ciężko wtedy krytykować. Vlog to indywidualna rzecz i każdy powinien robić to po swojemu."

  • O sprzęcie, na którym pracuje:

    "To Asus ZenBook Pro Duo, który ma dwa ekrany. To nowe rozwiązanie i powiem szczerze, że naprawdę przyspiesza pracę. (…) Przydatne jest też to, że oba wyświetlacze są dotykowe. Dla mnie to bardzo ważne podczas korekcji kolorów."

  • O planach na przyszłość:

    "Ciągle rozwijam swój kanał na YouTubie, gdzie pojawiają się nowe odcinki vlogów i mojej serii "Mówi Kamera". Tłumaczę i podpowiadam, jak robić coraz lepsze filmy. (…) Z kolei w przyszłym roku planuję wyjazd do Los Angeles (…)"

Tylko czy to przyspieszenie procesu twórczego nie wpływa negatywnie na pomysły?
Niejednokrotnie słyszałem, że właśnie ograniczenia są tym, co wyzwala kreatywność.

I tak, i nie. Ograniczenie sprzętowe budzi kreatywność, która powoduje, że tworzysz coś, co by ci zastąpiło sprzęt, którego nie masz. Pamiętam, że na początku nie miałem slidera, ale dostałem zlecenie, które go wymagało. Razem z ojcem zrobiliśmy więc w garażu taki sprzęt, korzystając z rurek aluminiowych. Okazało się, że to nie takie trudne. Ale wymagało zarówno czasu, jak i wspomnianej już kreatywności, a także odpowiedniego warsztatu. Więc tak, w pewnym sensie się z tobą zgodzę.

Jeżeli jednak już masz odpowiedni sprzęt, to możesz otworzyć się na kreatywność niezwiązaną z tworzeniem rozwiązań zastępczych. Możesz skupić się na tym, co chcesz przekazać. Właśnie z takim zamysłem tworzyłem swoje studio. Pracuję w nim od niedawna, ale to naprawdę wiele ułatwia. Wchodzę do pomieszczenia i od razu mam dostęp do szerokiej gamy obiektywów, świateł, sprzętu. Od pomysłu do realizacji mija bardzo mało czasu. Po prostu dobieram poszczególne elementy, układam je i kręcę. To sprawia, że kreatywność dużo szybciej się uwalnia.

Zresztą, nawet nie trzeba patrzeć na coś tak wielkiego jak studio. Spójrz na komputer, na którym pracuję. To Asus ZenBook Pro Duo, który ma dwa ekrany. To nowe rozwiązanie i powiem szczerze, że naprawdę przyspiesza pracę. Powiedzmy, że chcesz się czegoś nauczyć. Dzisiaj pewnie sięgniesz po tutorial na YouTubie. Sam często to robię. Problem polega zawsze na tym, że musisz przeskakiwać między oknami – w jednym masz poradnik, w drugim swój program. Tutaj tego nie ma. Na dolnym ekranie możesz wyświetlić wideo, a na górnym działać.

Przydatne jest też to, że oba wyświetlacze są dotykowe. Dla mnie to bardzo ważne podczas korekcji kolorów. Gdy korzystam z "wheelsów" czy krzywych, dużo precyzyjniej mogę operować przy użyciu po prostu palca, a nie myszki czy trackpada. To świetna i prosta rzecz, która zastępuje drogie konsolety.

MZ: Skoro temat ograniczeń i sprzętu mamy już wyjaśniony, to przejdźmy do pomysłów. Skąd czerpać inspirację?

Przede wszystkim zacząłbym od źródła tego pytania. Czyli: po co czerpać inspirację? Aby tworzyć, tak? Tylko: po co tworzyć? Wydaje mi się, że jeśli dasz pochłonąć się jednej rzeczy, skupisz się na jednej tematyce, i zechcesz się otworzyć przed światem, by dzielić się wiedzą – to pomysły przyjdą same. Ja mam ich całą listę – tylko gorzej jest z czasem na realizację. I tu wracamy do sprzętu, który ją ułatwia…

MZ: Wiem, że sporo osób cię o to pyta – jakie najczęstsze błędy popełniają początkujący twórcy filmów?

Faktycznie, często dostaję prośby, żeby zerknąć na materiał i ocenić, co w nim jest do poprawki. Ciężko wtedy krytykować. Vlog to indywidualna rzecz i każdy powinien robić to po swojemu.

Zazwyczaj widzę błędy techniczne. Dźwięk jest nie taki lub kadr pokazuje zbędne rzeczy. W końcu każdy przedmiot coś mówi, w pewien sposób nas definiuje. Ale muszę podkreślić, że to nie są żelazne zasady, a jedynie wskazówki. We vlogach najważniejsze jest, żeby pokazywać siebie.

Istotne jest też, żeby każdy mój film miał jakąś puentę. On coś musi przekazać, musi być na jakiś konkretny temat. Jak w szkole – każda historia musi mieć początek, środek i koniec.

A kluczową zasadą, której każdy powinien się trzymać, jest: nie robić materiałów pod innych. Niech to będzie film o tym, co interesuje ciebie. Pokazany od najważniejszej dla ciebie strony. Wtedy wychodzi najlepiej.

MZ: A jakie są plany Adriana Kilara na przyszłość?

Ciągle rozwijam swój kanał na YouTubie, gdzie pojawiają się nowe odcinki vlogów i mojej serii "Mówi Kamera". Tłumaczę i podpowiadam, jak robić coraz lepsze filmy. Rozkręcam też inną działalność związaną z filmowaniem i YouTube’em, ale jeszcze zbyt wcześnie na szczegóły. Z kolei w przyszłym roku planuję wyjazd do Los Angeles – chcę nakręcić film o Hollywood, miasteczku Hill Valley z "Powrotu do Przyszłości", Venice Beach i parku studia Universal.